wtorek, 2 września 2014

Chapter 2

Letnie promienie słońca wpadły do sypialni oświetlając moją twarz. Zamrugałam kilkakrotnie powiekami przywracając oczom ostrość widzenia. Obok mnie pogrążony w głębokim śnie leżał Kendall. Na samo wspomnienie wczorajszej nocy ogarnęła mnie panika. Wygrzebałam się z ciepłej pościeli i na boso przeszłam do łazienki. Zmoczyłam ręcznik w zimnej wodzie obmywając swoje nadal rozpalone ciało. To co się stało było cudowne wręcz magiczne lecz zarazem zakazane. Byliśmy przyjaciółmi. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze wolno wypuszczając powietrze. Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - odparłam szybko ścierając łzy
- Można ? - w szparze między drzwiami pojawiła się głowa Kendalla
- Jasne wejdź - usiadłam na brzegu wanny czekając co powie mój przyjaciel. Chłopak uklęknął przede mną chwytając moje dłonie
- Santana wiem, że to co wczoraj zaszło między nami nie powinno mieć nigdy miejsca - spojrzał w moje oczy delikatnie się uśmiechając - Ale myślę, że znalazłem idealne wyjście z tego problemu
- Tak więc zamieniam się w słuch - rzuciłam
- Obydwoje wiemy dokładnie co znaczą ból i cierpienie.. - zrobił krótką przerwę aby zebrać myśli - maleńka było mi cudownie więc może zawrzemy pewien układ - wzruszyłam ramionami - Póki nie znajdziemy naszych drugich połówek to uprawiajmy czysto przyjacielski sex - powiedział na wydechu a ja spojrzałam na niego jak na idiotę. To co zaproponował było kompletnie pozbawione sensu. Położyłam wierzch dłoni  na jego czole.
- Co robisz - spytał ?
- Sprawdzam czy ty czasem gorączki nie masz
- Santi... w tym szaleństwie jest metoda - łagodny ton jego głosu pieścił moje uszy - W dzień będziemy przyjaciółmi a w nocy namiętnymi kochankami
- Ok Kendall ale nic więcej. Czysty sex. Możemy spotykać się z innymi bez wzajemnej zazdrości co najważniejsze jeśli poczujemy coś więcej względem siebie,nasz dziwny układ automatycznie dobiega końca - ostrzegłam i wyszłam z łazienki zostawiając go samego.

                                                                          ***
- Stary przecież to układ idealny - krzyknął Logan upijając swojego drinka
- Stary znam ją od zawsze - podniosłem szkło - nie chcę jej zranić
- Więc nie zrań - uśmiechnął się - po prostu ciesz się chwilą - poklepał mnie po ramieniu po czym chwycił gitarę. Opuszkami palców zaczął cicho szarpać struny.  Podszedłem do okna wyglądając na miasto, które powoli zbierało się do życia. Właśnie to kochałem w Londynie, mimo późnej pory ludzie wychodzili ze swoich mieszkań i szli pobawić się w swoim towarzystwie. Nie przeszkadzało im to, że nazajutrz będą musieli wstać do pracy. Żyli chwilą, spełniali swoje marzenia a ja bałem się zaryzykować. Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz. To była Santana. ''Co powiesz na małą wycieczkę?''. Odpisałem natychmiastowo. Serce zabiło mi mocniej a krew w żyłach zawrzała zupełnie jakby nagle dostała strzał adrenaliny.
- Muszę lecieć - rzuciłem do kumpla machając mu na odchodne. Przed blokiem w starym mustangu czekała już na mnie latynoska. Zająłem miejsce na siedzeniu pasażera zapinając pas bezpieczeństwa. Dziewczyna odpaliła silnik po czym odjechaliśmy z piskiem opon. Nasza ulubiona piosenka wydobywała się z głośników, zerknąłem na twarz dziewczyny nucąc pod nosem. Nie musiałem długo czekać aby i ona dołączyła.
- Gdzie jedziemy ?  - spytałem wreszcie
- Skoro zawarliśmy już ten niemoralny układ to chciałabym czegoś spróbować - oblizała usta skręcając w wąską alejkę.  Dłoń brunetki znalazła się na moim udzie.  Obserwowałem uważnie każdy nawet najdrobniejszy ruch. Cicho jęknąłem gdy wsunęłam ją na mojego członka. Szybko odpiąłem guzik aby dać jej lepszy dostęp. Poczułem jak jej palce go oplatają. Przymknąłem powieki a ona mocniej ścisnęła. Silnik zgasł. Musieliśmy gdzieś zaparkować lecz z ogarniającej mnie rozkoszy nie dałem rady otworzyć oczu. Santana przesuwała ręką coraz szybciej. Koniuszkiem języka zatoczyła kółko wokół główki penisa a z mojego gardła wydobywały się ciche pomruki. Odpiąłem pas odchylając się do tyłu. Wsunąłem dłoń pod jej koszulkę a ona usiadła na moich nogach. Nasze języki porwał wir namiętnego tańca. Pragnąłem jej jak nigdy nikogo wcześniej. Złapałem zębami płatek ucha brunetki lekko przygryzając. Pisnęła ściskając mocniej moje włosy. Uniosłem jej spódniczkę, powoli nasadzając wilgotną cipkę Santany na mojego żołnierza. Otuliłem ją w biodrach. Najpierw powoli lecz z czasem coraz szybciej unosiłem jej pupę. Nasze krzyki wypełniły wnętrze samochodu. Nabijałem ją do samego końca.
- Kend... ja...już prawie - wychrypiała  wprost w moje usta. Wchodziłem w jej dziurkę najszybciej jak tylko potrafiłem. Stary mustang chwiał się na wszystkie strony lecz nie przestawałem. W końcu oboje unieśliśmy się w cudownym spełnieniu. Dziewczyna położyła głowę na moim torsie mocno oddychając. Objąłem ją obsypując milionem pocałunków. Jej ciałem wstrząsały miliony dreszczy.
Na zewnątrz hulał zimny wiatr a my ... a my mieliśmy siebie. Żadna ulewa, żadna burza nie była wstanie spieprzyć tej chwili. Lecz jak to ktoś kiedyś zaśpiewał : ''W życiu piękne są tylko chwilę''. Tak więc trzymajmy się ich ile tylko możemy, nie marnujmy życia siedząc i obserwując jak omija nas szczęście, na które być może czekaliśmy dniami, miesiącami a nawet latami.

3 komentarze:

  1. Pożegnałam się z tobą wcześniej na dobranoc, ale jakoś jeszcze nie śpię. Leżę w łóżku i przeżywam to co przeczytałam. Pewnie minie kilka minut i dopiero później się położę. Ten układ rzeczywiście nie bardzo jest na miejscu. Nie jestem pewna czy ja bym się na coś takiego zgodziła ;) Ale ludzie są różni. Rozdział wyśmienity. Nic tylko czekać na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten Kendall to ma pomysły ;D Nie wienm czy ja bym na coś takiego poszedł ale poczytać o tym zawsze można ;) A więc Santana chciała spróbować seksu w aucie? Chyba jest usatysfakcjiowana nowym doznaniem. Super rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zagryzałam wargę ust czytając historię... Moje włosy delikatnie kręciły się w okół palca a moje okulary spadały na nosek wdrażając się w kolejne wersy historii... Pisz częściej i pozwól nam marzyć bardziej

    OdpowiedzUsuń